Przepowiednia

Przeżyjesz to co bohaterowie filmów. Jednak musisz pamiętać, że ból, tęsknota, cierpienie ale i śmierć nie będą ci obce...

piątek, 29 lipca 2011

Kolorowa parasolka

 Włożyła klucz do drzwi. Przekręciła, weszła i zamknęła (  drzwi ). Spojrzała na zegarek. Dochodziła 2.00. Była cała mokra i zapłakana. W tym momencie cieszyła się, że powiedziała rodzicom, żeby na nią nie czekali. Wiedziała jakby zareagowała mama. Tata pewnie usunąłby się zręcznie ale mama...zaraz zaczęłaby przesłuchanie.
 Powiesiła mokrą kurtkę na wieszak, zdjęła buty i po cichu poszła do swojego pokoju.

 Gdy już weszła poczuła ulgę. Kochała swoją ( jak to nazywała jej ciotka ) klatkę. Nie lubiła z niej wychodzić. No chyba, że na konia czy balet. Nawet jak spotykała się z Kamilem to zawsze u niej.
  Jej pokój przypominał pokój małej dziewczynki. Cały w różnych odcieniach różu. Na jego środku stało duże łóżko z baldachimem ( oczywiście różowe ), po bokach stały dwie szafki nocne. Na obu stały lampki, jednak jedna miała na sobie coś jeszcze...pozytywkę z baletnicą. Julia zawsze przed snem nakręcała ją sobie. Oprócz tego w pokoju stała toaletka ( tu zaskoczenie bo biała ) na której stały kosmetyki...potrzebne do baletu. Puder biały, korektor, lakier do włosów, itp. Sama na co dzień się nie malowała. Można było jeszcze tam znaleźć wstążki, wkładki do point, itd. Zaraz obok stała wielka szafa. W środku na trzech półkach  same dżinsy i T-shirt-y. Reszta półek była zapełniona różnymi body, spódniczkami, rajstopami, getrami, bolerkami. Oczywiście wszystko było do baletu. Na dole miała duże pudło w którym miała równiutko ułożone 3 pary point, 2 pary baletek i jedna para napalcówek. Oczywiście obok leżała torba zawsze przygotowana do wyjścia na balet. Przy szafie stało ogromne lustro przy którym codziennie się rozgrzewała. Po drugiej stronie pokoju stało biurko ( też białe ) na którym leżał laptop. Nad nim wisiała tablica korkowa. Przywieszone do niej były różne zdjęcia rodzinne, które jednak przyćmiły wycinki i zdjęcia...baletu! Obok stała kanapa z mnóstwem poduszek i pluszaków ( jak na łóżku ). Nad nią wisiała półki z różnymi książkami i lalkami porcelanowymi i barbie ( nie bawiła się nimi ale żal jej było je wyrzucić ). Na ścinach wisiały plakaty jej ulubionych aktorów ( Johnny Depp, Kristen Stewart
, Robert Pattinson, Natalie Portman ) i oczywiście tancerek baletu. 
 Zdjęła z siebie mokre ciuchy i rzuciła w kąt. Pobiegła szybciutko do łazienki wzięła prysznic, umyła włosy i przebrała się w pidżamę ( za duży podkoszulek i spodnie od dresu ). Rozczesała włosy i położyła się do łóżka. Nastawiła sobie pozytywkę, zgasiła lampkę i próbowała zasnąć. Leżała tak myśląc od tym strasznym dniu. O poniżeniu, o oświadczynach. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Spojrzała się na na kręcącą się baletnice w rytm utworu z Jeziora Łabędziego. Nie wiedziała dlaczego ale strasznie zaczęła ją denerwować. Czuła jakby czas zwolnił. Ona patrzyła się cały czas na nią, aż w końcu zrzuciła ją. Odwróciła się na drugi bok i usnęła.
 Rano obudziła ją mama.
- Ty jeszcze śpisz?! Jest 7.00 rano! Masz o 8.00 przesłuchanie, pamiętasz?
Julka od razu się zerwała. pobiegła do łazienki by się przyszykować. Kompletnie zapomniała o przesłuchaniu. Miała kandydować do Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Bardzo chciała tam pracować. Jedynym problemem było to, że tam kandydowała też Kaja, a ona zrobi wszystko by się tam dostać ( łącznie ze złamaniem ci nogi ). Wyszykowała się w w 40 minut, chwyciła torbę i wybiegła z domu. Do Teatru dobiegła w 10 minut. Poszła za kulisy, przebrała się, ledwie co zdążyła się rozgrzać. W ostatniej chwili stanęła na scenie, obok Kai. 
- Witam was! - zaczął członek komisji - Jesteście tutaj jako absolwentki najlepszej szkoły baletowej w Polsce, więc mam uważam, że poziom będzie wysoki. Nie przedłużając powiem tylko, że każdy z  was zatańczy Code Odylii, Wariacje Odetty, pas de deux z tym obecnym tu tancerzem oraz dobierzecie się po cztery i zatańczycie pas de quatre. Wyniki ogłosimy jutro. Do każdej z was, która się dostanie, zadzwonimy. Mogą się dostać najwyżej 4 dziewczyny ale to nie znaczy, że nie możemy przyjąć tylko jednej. Dobrze życzę szczęścia! Zaczynamy!
Zaczęli wyczytywać ich po kolei. Ona była druga. Musiała zatańczyć wszystko oprócz pas de quatre ( to na samym końcu z innymi ). Zaczęła. Wywijała z wielką gracją. Co zaskoczyło jury. Swoim fouetté zaskoczyla wszystkich. Ale najlepiej jej wyszło pas de deux.
- Świetnie! - odezwał się członek jury gdy skończyła - Idz teraz odpocząć z pierwszą kandydatką. Gdy dwie następne skończą to we cztery zatańczycie pas de quatre.
Julia kiwnęła głową, ukłoniła się i poszła za kulisy. Tam zdjęła pointy. Strasznie bolały ją palce, bo wzięła nie te wkładki co trzeba. Zostawiła buty do tańca i poszła po swoją torbę. W tym czasie Kaja widząc w Julii poważną konkurencję wzięła nożyczki i lekko rozcięła jednego point'a. Gdy właścicielka wróciła przejęta nawet tego nie zauważyła. Założyła buty taneczne i poszła na scenę. Ustawiła się obok ( nie dobrowolnie ) swojego wroga. Puścili muzykę. Cztery dziewczyny zaczęły tańczyć. Szło im świetnie. Widać było, że wiedziały co robią. Jednak nasz bohaterka po pewnym czasie zaczęła się chwiać, gdy stawała palce. Nie wiedziała co się dzieje, gdy nagle to małe rozcięcie zmieniło się w gigantyczne i Julia się wywróciła.
- Co tam się dzieje? - spytał mężczyzna z jury - Julio Anno Corliberum, zniszczyła pani cały układ! Proszę zejść ze sceny, zabrać swoje rzeczy i iść do domu! Natychmiast!
Dziewczyna podniosła się, spojrzała na sprawczynię tego wypadku, która triumfalnie się uśmiechała. Łzy napływały jej do oczu. Zanim doszła do przebieralni kompletnie się rozkleiła. Przebrała się i jak najszybciej poszła do wyjścia.
- Ja pierdziele znowu pada!
Powiedziała czując kroplę na nosie. Tyma razem była przygotowana. Miała parasol. Jednak go nie rozłożyła. Była zbyt zdołowana. Wiedziała, że straciła robotę na której tak jej zależało. Wiedział, że przychodzenie tutaj było błędem. 
 Zaczynało coraz mocniej padać. Ona przeszła się do fontanny. Usiadła przy niej parząc na wytryskujący strumień.
- Ładna pogoda na siedzenie przy fontannie.
Usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Na oko po czterdziestce. W garniturze ze skórzaną teczką i kolorowym parasolem, który teraz był nad nią. 
- Co się stało? - spytał
- Nic! - odpowiedziała odwracając od niego głowę by nie zobaczył kolejnej łzy.
- Nie wydaje mi się. Niby z jakiego powodu tak piękna i zdolna baletnica siedzi przy fontannie z parasolką w torbie?
- Skąd pan wie? - spytała zszokowana - Śledził mnie pan?!
- Nie. - zaśmiał się - Na torbie masz napisane "I love ballet" i wystaje ci z niej parasolka.
- A skąd pan wie, że jestem zdolna?
- Zgaduje - powiedział siadając - To powiesz mi o co chodzi?
Nie wiedziała dlaczego ale nagle poczuła chęć wygadania się. Zawsze rozmawiała z mamą ale niektórych rzeczy jak np. impreza, nie mogła powiedzieć. Skoro nadarzyła się okazja to czemu nie? Ten facet przecież nic nikomu nie powie bo nie zna jej znajomych.
- No i teraz nie wiem co mam robić! - powiedział kończąc historię
- To naprawdę ciekawe...
- Nie wiem czy ja go kocham czy nie. Nie wiem co ja zrobię z pracą. - Zaczęła płakać
- Chyba wiem jak ci pomóc - powiedział wyciągając chusteczkę
- Tak to jak? - spytała wydmuchując nos
- Wierzysz w magię? 
- O nie!! - krzyknęła wstając
- To przyjdź tu jutro o tej samej porze. Pomogę ci!
- Nawet o tym nie myśl, ty...ty ZBOCZEŃCU!!
- Hahahaha...Zboczeńcu? Jutro o tej porze tak jak dzisiaj będzie dużo ludzi. Nie musisz się martwić. 
- Ale...
- Czekam jutro przez godzinę. Twój wybór. Ja nie zmuszam.
Powiedziawszy to wstał ukłonił się i poszedł w stronę parku. Julia jeszcze siedziała i rozmyślała. W końcu spojrzała na zegarek. 16.00
- On będzie tu o 15.00 - pomyślała - Co za szaleniec!
Wstała. Zabrała swoje rzeczy i poszła do domu. Tam zjadła obiad, przebrała się. Unikała mamy i jej kłopotliwych pytań. 
- I jak ci poszło - w końcu spytała
- Jutro zadzwonią
- Aha. A jak...
Julka po cichu wymknęła się do pokoju. Zamknęła drzwi i do razu zaczęła płakać. Dzisiaj położyła się wcześniej. Wstała o 9.00 i cały dzień chodziła po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Miała iść do Lucky ale nie miała ochoty. Na rzeczy od baletu nie mogła patrzeć. Jedyne z czego się cieszyła to to, że tata i mama poszli do pracy i wrócą o 21.00. Miała trochę świętego spokoju. Siedząc przed telewizorem spojrzała na zegarek. 14.30.
- A co mi szkodzi? - pomyślała


1 komentarz:

  1. Ale z tej Kaji wredna szuja! Aby po trupach! Na szczęście pojawił się Pan "Tęczowy Parasol", który niczym rycerz na białym koniu ratuje damę z opresji.... No cóż, ta parasolka to super pomysł, zazdroszczę, że nie ja na niego wpadłam. Miłego wypoczynku i do NN!

    OdpowiedzUsuń