Przepowiednia

Przeżyjesz to co bohaterowie filmów. Jednak musisz pamiętać, że ból, tęsknota, cierpienie ale i śmierć nie będą ci obce...

niedziela, 18 września 2011

Moulin Rouge cz.I -"Śpiewająca dziewczyna"



Julia obudziła się na jakimś zapleczu.
- Choć Sara! Chcesz przegapić swój występ?? - spytała kobieta
- A ty to...
- Och nie żartuj! - spojrzała na nią pobłażliwym wzrokiem - Helen.
- Ale ja nie... - w tym momencie przypomniała sobie o facecie z parasolką - No tak. Zapomniałam.
- <westchnienie>Choć już!
Kobieta pociągnęła Julię za rękę. Przeprowadzała ją przez ciasny korytarz, który i tak był już zagracony różnymi kostiumami.
 Dopiero teraz "Sara" przyjrzała się tej o to osobie. Była dość wysoka, miała dziwnie upiętego koka i bardzo ostry makijaż ale nie wyglądała jak klaun. Ubrana była w falbaniastą długą sukienkę z odsłoniętymi ramionami różnokolorową z przewagą fioletowego. Nosiła czarne buty na wysokim obcasie ( na oko do tańca ).
 Przeciskając się przez ten korytarz Julia spostrzegła lustro. Wyrwała się z uścisku Helen i do niego podbiegła. Spojrzała w odbicie. Była ubrana tak samo jak jej nowa koleżanka tylko jej suknia miała przewagę czerwonego.
- Już się napodziwiałaś? - spytała Helen - To chodź bo się spóźnimy.
- Gdzie?
- Czy ty podczas drzemki zamieniłaś się ciałem z inną osobą?
- Nie wydaje mi się...
-<westchnięcie> Moulin Rouge...kankan...kojarzysz?
- Tak, tak... Ja jestem jeszcze trochę zaspana...
- Widać. Teraz choć! - kobieta znowu pociągnęła ją za rękę.
 Po długim spacerze ciasnym korytarzem dziewczyny znalazły się w wielkiej sali, która z każdą sekundą coraz bardziej się zapełniała.
- Choć! - Helen znowu złapała Julię za rękę.
 Stanęły w rzędzie między innymi dziewczynami. Na scenie pojawił się mężczyzna w czerwonym fraku i wielkim czarnym cylindrze na głowie. Jego charakterystyczną cechą było to, że miał rude wąsy 'zaczesane' tak jak mają amanci w różnych pseudo romantycznych filmach.
- To co panowie? - powiedział na całą salę - Zaczynamy zabawę!!!
W tym momencie wszyscy zaczęli wariaować. Biegać, skakać, tańczyć, zabawiać gości, którzy licznie się zebrali ( 99,9% to byli mężczyźni ). Po jakiś 20 minutach Harold Zidler ( bo tak nazwała Helen gościa w czerwonym fraku ) zatrzymał całe to szaleństwo i zaczął coś tam krzyczeć, potem wszystkie dziewczyny wróciły do tego co robiły wcześniej. A wyglądało to tak:




Całe to szaleństwo przerwała dziewczyna, która na takiej jakby huśtawce spuściła się z sufitu. Zaśpiewała "Diamonds are a girl's best friend" połączone z "Material girl" Madonny. Wszyscy mężczyźni na sali przyłączyli się do niej. Jednak ona wyraźnie interesowała się jednym. Ubrany był we frak i duży cylinder. Wyglądał na romantyka. Cały czas patrzył się na śpiewającą dziewczynę.
- Helen?
- Tak?
- Kto to jest? - Julia/Sara pokazała palcem na tajemniczego mężczyzne.
- Nie wiem słonko.
- A ona? - teraz jej uwagę przykuła śpiewająca dziewczyna, która teraz leżała na rękach innych mężczyzn.
- Sara nie rób z siebie idiotki. - Helen spojrzała na Julię i westchnęła - Przecież to Satine!
Bohaterka wszystko sobie przypomniała. Helen 30 minut temu mówiła o Moulin Rouge! Przecież oglądała ten film!
Skoro to jest Satine to ten facet to musi być Christian.- pomyślała 
Spojrzała na mężczyznę siedzącego przy stoliku obok. Był ubrany podobnie jak romantyk tylko był od niego dużo starszy. Nagle coś sobie przypomniała.
- Helen, a czy to nie...
Rozejrzała się dookoła. Jej koleżanki nigdzie nie było. 
- Chodź Sara - zawołała ją jakaś kompletnie nieznajoma kobieta
- Już idę - odkrzyknęła 
Wzięła głęboki wdech i weszła w tańczący tłum


Jakąś godzinę później było po wszystkim. Julia siedziała przed lustrem i rozcharakteryzowywała się. Myślała o tym co przydarzyło się Satine. Biedaczka zasłabła. 10 metrów nad ziemią. Na szczęście złapał  ją jakiś tancerz zwany Czekoladką. Starsza kobieta zawołała naszą baletnicę by pomogła ocucić śpiewaczkę i uszykować na spotkanie z Księciem. 
- To ten, z którym tańczyłaś - zapytała gdy zostały same
- Tak. Przystojny, prawda?
- Tak. - odpowiedziała z lekkim zawahaniem
- Nie podoba ci się - spytała zszokowana Satine
- Nie! Tylko...Słyszała, że będziesz musiała się z nim przespać.
Julia dowiedziała się tego od jednej z tancerek, która widać było, że wypiła swój nie pierwszy kieliszek.
Satine odwróciła się do niej. Machnęła swoimi pięknymi rudymi włosami i spojrzała się na nią z litością namalowaną w jej głębokich oczach.
- Jesteś nowa, zgadłam? - uśmiechnęła się, gdy Julia przytaknęła - Otóż my wszystkie jesteśmy tu prostytutkami.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
W co mnie ten stary palant wpakował!! Jak go zobaczę z tą jego parasoleczką to mu ją w du*ę wepchnę i otworzę!! - pomyślała
- Ale ja nie chcę nią być. - zaczęła kończyć - Zresztą jak większość dziewczyn. Ty pewnie też nie chcesz. - Julia pokiwała głową.
Satine odwróciła się do lustra.
- To kim chcesz być?
- Aktorką. Chcę być prawdziwą aktorką! - westchnęła - A ty, kim chcesz być?
- Ja, baletnicą.
Satine uśmiechnęła się i już miała coś powiedzieć, gdy nagle weszła ta sama kobieta co wcześniej kazała się zajmować śpiewaczką.
- Dziękuję ci Saro. - powiedział - A teraz dołącz do innych dziewczyn.
Julia pokiwała głową.
- Dziękuję. - powiedziała Satine - Jeszcze z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało.
Dziewczyna uśmiechnęła się do swojej nowej starszej koleżanki i wyszła. Przyszła do garderoby i zaczęła się przebierać i zmywać z siebie makijaż. Dopiero teraz wróciła do teraźniejszości.
- Chodź Sara! - Zawołała stojąca przy drzwiach Helen - Po co się przebrałaś?
- Wiesz...Jestem już strasznie zmęczona. Pokażesz mi gdzie śpię? - uśmiechnęła się
Helen odwzajemniła to i zaprowadziła ją do małego pokoiku. Gdzie stały dwa łóżka.
- To jest twoje, a to moje. - pokazała - Dobranoc!
- Wielkie dzięki
Julia usiadła na swoim posłaniu. Zaczęła rozglądać się po pokoju. Tak naprawdę to prawie nic w nim nie było. Tylko te dwa łóżka, wie tak jakby szafki nocne ze świeczkami i dwa kufry. Dziewczyna zaczęła się im przyglądać. Na jednym z nich było napisane małymi literami "Sara". Podeszła do niego. Otworzyła go. Było w nim parę ubrań jakiś stary zegarek i...wielka książka i notes. Rozpoznała w tym to co dał jej ten "parasolkarz". Wzięła starą księgę, usiadła na łóżku i otworzyła na pierwszym rozdziale.
- "Moulin Rouge" - przeczytała na głos
Postanowiła zgłębić tę/tą książkę.
Po 30 minutach czytania dowiedziała się, że nazywa się Sara, ma 18 lat i przyjechała tutaj z Anglii. Już miała zacząć czytać streszczenie filmu, gdy nie wytrzymała. Zasnęła...






>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przepraszam, że tak długo nie pisała ale jakoś nie mogłam się zabrać za to. Mam nadzieję, że się podobało:) A i co do praw autorskich:
Historyjka, którą pisze jest oparta na filmie "MOULIN ROUGE", reż. Baz Luhrmann. Ten filmik pochodzi z serwisu youtube.com i został dodany przez "kotarosouta10", jego oryginalny tytuł to "Moulin Rouge - Can Can". Obrazek pochodzi ze strony http://bajkowo217.pinger.pl/p/143.
Proszę o komentarze:)

piątek, 29 lipca 2011

Złota róża

Spojrzała na zegarek.15.00. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie go nie było. Była ubrana podobnie jak wczoraj: czarna bluzka, dżinsy, tenisówki tylko miała na sobie kurtkę dżinsową i inną torebkę.
- Witam! A jednak przyszłaś...
Odwróciła się i zobaczyła tego tajemniczego mężczyznę. Był ubrany w to samo co wczoraj w dodatku miał nawet tą samą parasolkę. Tylko zamiast teczki miał strasznie grubą książkę.
- Nudziło mi się w domu...Nic w telewizji nie było...I
- Gotowa na przygodę - spytał
Dziewczyna przełknęła ślinę
- Spokojnie Julio...
- Skąd znasz moje imię?! - spytała zaskoczona
- Pamiętasz jak wczoraj pytałem czy wierzysz w czary? Posłuchaj, wiem, że lubisz oglądać filmy z wątkami miłości.
- Jakiegokolwiek bym nie obejrzała to zawsze pojawia się miłość...
- Ale przyznaj, że je lubisz... No, więc nigdy nie myślałaś żeby przenieść się do filmu?
- To głupota! Bajki dla dzieci! Ja myślę...
- Że ty nie myślisz. Posłuchaj, Julio, wiesz lub nie ale ja to umiem zrobić. Umiem ciebie przenieść do filmu. Tylko jest pytanie czy ty chcesz? Czy chcesz przeżyć przygodę swojego życia?
- Jeśli powiem, że tak...to co?
- To to zrobię.
- Niech stracę. Zrób to!
- Dobrze. Jednak najpierw musisz poznać zasady.
Powiedziawszy to wręczył jej karteczkę na której było:
1. Musisz uważać na to co mówisz. Ludzie ( szczególnie z dawnych czasów ) mogą uważać cię za idiotkę.
2. Będziesz uczestniczyć w 10 filmach.
3. W każdym z nich będzie jedna osoba, która będzie wiedziała kim jesteś. Możesz się zwrócić do nie o pomoc. Jednak sama muisz rozgryźć kim ona jest.
4. Dostaniesz książkę. Przyznaję, że jest trochę gruba ale jest w niej wszystko co potrzebujesz. Opis filmu i informacje o osobie w którą się wcielisz. Radzę ci przeczytać jeśli nie chcesz zaliczyć wpadki. *Osoby którymi będziesz nie muszą pochodzić z filmu.
5. Kiedy film się skończy i twoja przygoda też to zobaczysz złotą różę ( ona oznacza następny film ). 
- Rozumiesz? - spytał, gdy przeczytałam
- Chyba tak...A dostanę jakąś listę filmów w których będę?
- Nie wolisz dowiedzieć się w trakcie?
- Nie!
- No to trudno. - uśmiechnął się - Proszę, to jest notatnik w którym możesz pisać swoje przemyślenia, a to ta książka
- Książka?! Wygląda jak zbiór 300 książek 
- Mówiłem, że jest gruba,
- Trochę gruba - powiedziała pokazując mu kartkę.
- Julka, nieważne. Słuchaj, musisz na siebie uważać. Pamiętaj! NIE WOLNO ci zmienić filmu. Jeśli ci się coś nie podoba to trudno. - westchnął - Mam nadzieję, że podczas tej podróży przemyślisz wszystko i jak wrócisz to uporządkujesz sobie życie... Gotowa?
- Przepraszam - nagle powiedziała - za to wczoraj...że nazwałam pana...Gotowa!
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - Dobrze. To do zobaczenia za 10 filmów. Powodzenia!
Mówiąc to dotknął czubkiem swojej parasolki jej głowę. Na początku nic się nie stało ale potem zaczęła jakby...tracić wzrok! Przed oczami latały jej białe punkty, które powiększały się i powoli sprawiały, że przestawała wiedzieć. Czuła jak zaczyna odpływać."Przeżyjesz to co bohaterowie filmów. Jednak musisz pamiętać, że ból, tęsknota, cierpienie ale i śmierć nie będą ci obce..." Było ostatnią rzeczą jaką usłyszała...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Mam nadzieję, że się podobało:) Wiem, że krótki ale wcześniejszy był baaaaaardzo długi, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Wyjeżdżam na tydzień, więc w przyszłym i do końca tego tygodnia proszę nie spodziewać się nowej notki... Dobra nie będę się rozpisywać. Do zobaczenia...w filmie!!:) 

Kolorowa parasolka

 Włożyła klucz do drzwi. Przekręciła, weszła i zamknęła (  drzwi ). Spojrzała na zegarek. Dochodziła 2.00. Była cała mokra i zapłakana. W tym momencie cieszyła się, że powiedziała rodzicom, żeby na nią nie czekali. Wiedziała jakby zareagowała mama. Tata pewnie usunąłby się zręcznie ale mama...zaraz zaczęłaby przesłuchanie.
 Powiesiła mokrą kurtkę na wieszak, zdjęła buty i po cichu poszła do swojego pokoju.

 Gdy już weszła poczuła ulgę. Kochała swoją ( jak to nazywała jej ciotka ) klatkę. Nie lubiła z niej wychodzić. No chyba, że na konia czy balet. Nawet jak spotykała się z Kamilem to zawsze u niej.
  Jej pokój przypominał pokój małej dziewczynki. Cały w różnych odcieniach różu. Na jego środku stało duże łóżko z baldachimem ( oczywiście różowe ), po bokach stały dwie szafki nocne. Na obu stały lampki, jednak jedna miała na sobie coś jeszcze...pozytywkę z baletnicą. Julia zawsze przed snem nakręcała ją sobie. Oprócz tego w pokoju stała toaletka ( tu zaskoczenie bo biała ) na której stały kosmetyki...potrzebne do baletu. Puder biały, korektor, lakier do włosów, itp. Sama na co dzień się nie malowała. Można było jeszcze tam znaleźć wstążki, wkładki do point, itd. Zaraz obok stała wielka szafa. W środku na trzech półkach  same dżinsy i T-shirt-y. Reszta półek była zapełniona różnymi body, spódniczkami, rajstopami, getrami, bolerkami. Oczywiście wszystko było do baletu. Na dole miała duże pudło w którym miała równiutko ułożone 3 pary point, 2 pary baletek i jedna para napalcówek. Oczywiście obok leżała torba zawsze przygotowana do wyjścia na balet. Przy szafie stało ogromne lustro przy którym codziennie się rozgrzewała. Po drugiej stronie pokoju stało biurko ( też białe ) na którym leżał laptop. Nad nim wisiała tablica korkowa. Przywieszone do niej były różne zdjęcia rodzinne, które jednak przyćmiły wycinki i zdjęcia...baletu! Obok stała kanapa z mnóstwem poduszek i pluszaków ( jak na łóżku ). Nad nią wisiała półki z różnymi książkami i lalkami porcelanowymi i barbie ( nie bawiła się nimi ale żal jej było je wyrzucić ). Na ścinach wisiały plakaty jej ulubionych aktorów ( Johnny Depp, Kristen Stewart
, Robert Pattinson, Natalie Portman ) i oczywiście tancerek baletu. 
 Zdjęła z siebie mokre ciuchy i rzuciła w kąt. Pobiegła szybciutko do łazienki wzięła prysznic, umyła włosy i przebrała się w pidżamę ( za duży podkoszulek i spodnie od dresu ). Rozczesała włosy i położyła się do łóżka. Nastawiła sobie pozytywkę, zgasiła lampkę i próbowała zasnąć. Leżała tak myśląc od tym strasznym dniu. O poniżeniu, o oświadczynach. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Spojrzała się na na kręcącą się baletnice w rytm utworu z Jeziora Łabędziego. Nie wiedziała dlaczego ale strasznie zaczęła ją denerwować. Czuła jakby czas zwolnił. Ona patrzyła się cały czas na nią, aż w końcu zrzuciła ją. Odwróciła się na drugi bok i usnęła.
 Rano obudziła ją mama.
- Ty jeszcze śpisz?! Jest 7.00 rano! Masz o 8.00 przesłuchanie, pamiętasz?
Julka od razu się zerwała. pobiegła do łazienki by się przyszykować. Kompletnie zapomniała o przesłuchaniu. Miała kandydować do Teatru Wielkiego Opery Narodowej. Bardzo chciała tam pracować. Jedynym problemem było to, że tam kandydowała też Kaja, a ona zrobi wszystko by się tam dostać ( łącznie ze złamaniem ci nogi ). Wyszykowała się w w 40 minut, chwyciła torbę i wybiegła z domu. Do Teatru dobiegła w 10 minut. Poszła za kulisy, przebrała się, ledwie co zdążyła się rozgrzać. W ostatniej chwili stanęła na scenie, obok Kai. 
- Witam was! - zaczął członek komisji - Jesteście tutaj jako absolwentki najlepszej szkoły baletowej w Polsce, więc mam uważam, że poziom będzie wysoki. Nie przedłużając powiem tylko, że każdy z  was zatańczy Code Odylii, Wariacje Odetty, pas de deux z tym obecnym tu tancerzem oraz dobierzecie się po cztery i zatańczycie pas de quatre. Wyniki ogłosimy jutro. Do każdej z was, która się dostanie, zadzwonimy. Mogą się dostać najwyżej 4 dziewczyny ale to nie znaczy, że nie możemy przyjąć tylko jednej. Dobrze życzę szczęścia! Zaczynamy!
Zaczęli wyczytywać ich po kolei. Ona była druga. Musiała zatańczyć wszystko oprócz pas de quatre ( to na samym końcu z innymi ). Zaczęła. Wywijała z wielką gracją. Co zaskoczyło jury. Swoim fouetté zaskoczyla wszystkich. Ale najlepiej jej wyszło pas de deux.
- Świetnie! - odezwał się członek jury gdy skończyła - Idz teraz odpocząć z pierwszą kandydatką. Gdy dwie następne skończą to we cztery zatańczycie pas de quatre.
Julia kiwnęła głową, ukłoniła się i poszła za kulisy. Tam zdjęła pointy. Strasznie bolały ją palce, bo wzięła nie te wkładki co trzeba. Zostawiła buty do tańca i poszła po swoją torbę. W tym czasie Kaja widząc w Julii poważną konkurencję wzięła nożyczki i lekko rozcięła jednego point'a. Gdy właścicielka wróciła przejęta nawet tego nie zauważyła. Założyła buty taneczne i poszła na scenę. Ustawiła się obok ( nie dobrowolnie ) swojego wroga. Puścili muzykę. Cztery dziewczyny zaczęły tańczyć. Szło im świetnie. Widać było, że wiedziały co robią. Jednak nasz bohaterka po pewnym czasie zaczęła się chwiać, gdy stawała palce. Nie wiedziała co się dzieje, gdy nagle to małe rozcięcie zmieniło się w gigantyczne i Julia się wywróciła.
- Co tam się dzieje? - spytał mężczyzna z jury - Julio Anno Corliberum, zniszczyła pani cały układ! Proszę zejść ze sceny, zabrać swoje rzeczy i iść do domu! Natychmiast!
Dziewczyna podniosła się, spojrzała na sprawczynię tego wypadku, która triumfalnie się uśmiechała. Łzy napływały jej do oczu. Zanim doszła do przebieralni kompletnie się rozkleiła. Przebrała się i jak najszybciej poszła do wyjścia.
- Ja pierdziele znowu pada!
Powiedziała czując kroplę na nosie. Tyma razem była przygotowana. Miała parasol. Jednak go nie rozłożyła. Była zbyt zdołowana. Wiedziała, że straciła robotę na której tak jej zależało. Wiedział, że przychodzenie tutaj było błędem. 
 Zaczynało coraz mocniej padać. Ona przeszła się do fontanny. Usiadła przy niej parząc na wytryskujący strumień.
- Ładna pogoda na siedzenie przy fontannie.
Usłyszała za sobą. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Na oko po czterdziestce. W garniturze ze skórzaną teczką i kolorowym parasolem, który teraz był nad nią. 
- Co się stało? - spytał
- Nic! - odpowiedziała odwracając od niego głowę by nie zobaczył kolejnej łzy.
- Nie wydaje mi się. Niby z jakiego powodu tak piękna i zdolna baletnica siedzi przy fontannie z parasolką w torbie?
- Skąd pan wie? - spytała zszokowana - Śledził mnie pan?!
- Nie. - zaśmiał się - Na torbie masz napisane "I love ballet" i wystaje ci z niej parasolka.
- A skąd pan wie, że jestem zdolna?
- Zgaduje - powiedział siadając - To powiesz mi o co chodzi?
Nie wiedziała dlaczego ale nagle poczuła chęć wygadania się. Zawsze rozmawiała z mamą ale niektórych rzeczy jak np. impreza, nie mogła powiedzieć. Skoro nadarzyła się okazja to czemu nie? Ten facet przecież nic nikomu nie powie bo nie zna jej znajomych.
- No i teraz nie wiem co mam robić! - powiedział kończąc historię
- To naprawdę ciekawe...
- Nie wiem czy ja go kocham czy nie. Nie wiem co ja zrobię z pracą. - Zaczęła płakać
- Chyba wiem jak ci pomóc - powiedział wyciągając chusteczkę
- Tak to jak? - spytała wydmuchując nos
- Wierzysz w magię? 
- O nie!! - krzyknęła wstając
- To przyjdź tu jutro o tej samej porze. Pomogę ci!
- Nawet o tym nie myśl, ty...ty ZBOCZEŃCU!!
- Hahahaha...Zboczeńcu? Jutro o tej porze tak jak dzisiaj będzie dużo ludzi. Nie musisz się martwić. 
- Ale...
- Czekam jutro przez godzinę. Twój wybór. Ja nie zmuszam.
Powiedziawszy to wstał ukłonił się i poszedł w stronę parku. Julia jeszcze siedziała i rozmyślała. W końcu spojrzała na zegarek. 16.00
- On będzie tu o 15.00 - pomyślała - Co za szaleniec!
Wstała. Zabrała swoje rzeczy i poszła do domu. Tam zjadła obiad, przebrała się. Unikała mamy i jej kłopotliwych pytań. 
- I jak ci poszło - w końcu spytała
- Jutro zadzwonią
- Aha. A jak...
Julka po cichu wymknęła się do pokoju. Zamknęła drzwi i do razu zaczęła płakać. Dzisiaj położyła się wcześniej. Wstała o 9.00 i cały dzień chodziła po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Miała iść do Lucky ale nie miała ochoty. Na rzeczy od baletu nie mogła patrzeć. Jedyne z czego się cieszyła to to, że tata i mama poszli do pracy i wrócą o 21.00. Miała trochę świętego spokoju. Siedząc przed telewizorem spojrzała na zegarek. 14.30.
- A co mi szkodzi? - pomyślała


czwartek, 14 lipca 2011

Zły dzień

  Padał deszcz. Ona szła ulicą. Była cała mokra ale miała to gdzieś.Od dzisiejszego wieczoru nienawidziła całej swojej byłej klasy. No...oprócz jednego. Nie miała o nim teraz zdania. Nie wiedziała czy on kłamał czy nie. Co do swojej byłej przyjaciółki była pewna ale on...
  Wszystko zaczęło się kiedy trzy lata temu do niczego niepodejrzewającej dziewczyny podszedł chłopak (Kamil). Czarował ją tak długo aż w końcu ją zaczarował. Stał się jej chłopakiem. Te trzy lata były najpiękniejsze w jej życiu. Jednak jak (głosi "prawo ironii losu") musiało się to zmienić. Pewnego dnia zaprosił ją na imprezę. Na której miała być ich cała była klasa. Oczywiście zgodziła się. Nie świadoma podstępu ,tego "złego dnia" wystroiła się w najlepszą sukienkę i przyszła na tą piekielną balangę. Weszła zdjęła płaszcz i zaczęła szukać swojego ukochanego. Zobaczyła go w tłumie dziewczyn, a kiedy i on ją dostrzegł zamierzał podejść do niej. Jednak jego uwagę odwrócił kolega stojący na krześle.
- Czy wszyscy są? - zapytał rozglądając się po pokoju - To dobrze bo chciałem wam coś powiedzieć w imieniu Kamila, chłopaka Julii. - spojrzał na nią i wyciągną rękę - Chodź do mnie.
Ona spojrzała na ukochanego i podeszła do tego kolegi. Złapała go za rękę. Serce podchodziło jej do gardła. Była wniebowzięta.
- Więc moi drodzy, chcę wam przedstawić...kolejną ofiarę Kamila!
Po tych słowach cała sala zaczęła się śmiać. Ona zrobiła wielkie oczy.
- Tak moja droga. - zwróciła się do niej "kolega" -  To była zakład. Twoja najlepsza przyjaciółka Kaja miała naprawdę świetny pomysł.
Julia nie mogła w to uwierzyć. Spojrzała na Kamila. Też miał wielkie oczy. Wyglądał jakby nie wiedział o co chodzi.
- Masz!! - kolega zwrócił się do chłopaka i rzucił mu kopertę z pieniędzmi.
Julia miała łzy w oczach. Spojrzała na swojego chłopaka, który próbował przecisnąć się przez śmiejący się tłum.
- Czemu nie bierzesz tej kasy? - spytał zdziwiony kolega
Dziewczyna nie wytrzymała. Pobiegła do wieszak, zabrała płaszcz i wybiegła z imprezy. Nawet nie zwróciła uwagi na ulewę, która parę minut temu była tylko rzęsistym deszczykiem.
- Julia, czekaj! - krzyczał za nią Kamil
- Na co? - spytała - Może chcesz mnie poprosić o pomoc, co?! Może jaki mnie przelecisz to dostaniesz podwójnie?!
- Nie, to nie tak...
- Na pewno?! Przecież wszyscy wiedzą, że potrzebujesz kasy!
  Wszystkie osoby obecne na przyjęciu chodziły do jednej szkoły. Do najdroższej i najlepszej Szkoły Baletowej w Polsce. Za rok szkolny płaciło się tam 15 000 zł! Więc wszystkie osoby chodzące do niej miały nadzianych rodziców. Wszyscy, oprócz Kamila. On dostał się tam wyjątkowo. Jego mama sprzątała w tam. Pewnego dnia poszedł z nią by jej pomóc. Miała do posprzątania salę widowiskową. Była to gigantyczna sala! Miała scenę prawie jak w Teatrze Narodowym. Miejsc było na 600 osób. Kamil w przerwie, wszedł na scenę i zaczął tańczyć. Umiał dość sporo z baletu bo jego brat cioteczny chodził kiedyś na lekcje i go przy  okazji uczył. W trakcie jego występu wszedł dyrektor. Zauroczony jego tańcem zaproponował mu miejsce w szkole. Wiedział, że jego matka nie ma takiej sumy, więc zaproponował, że od teraz jego matka będzie pracować za darmo. Jej pensja ( 1000zł ) będzie szła na szkolę. Oczywiście się zgodziła! Skoro zarabia tak mało, a ona kosztuje 15 000 zł to jakby jej syn chodził do niej za darmo! Do końca szkoły Kamil chodził do niej pilnie się ucząc. Wykorzystując szansę na całego. Przez cały czas utrzymywali się z pensji taty. Jednak teraz, gdy ojciec odszedł, a gdy on skończył szkolę, a jego matka straciła pracę, zrobiło się ciężko. Zostali sami. Do tego obydwoje nie mogą znaleźć pracy, od roku. Więc każdy grosz by im się przydał.
  Chłopak patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Julka... to prawda, że miałem ci coś powiedzieć...
- Twój kolega zrobił to już za ciebie!
- Nie to nie tak! Bo ja... Ja cię kocham! Chcę żebyś spędziła ze mną resztę życia...
- Teraz to mówisz!! Potrzebujesz nadzianej laski, tak?!
- Co ty w ogóle mówisz?! Rozumie, że to co on powiedział jest dla ciebie straszne i wiem, że nie chcesz mi wierzyć ale oni to zrobili by cię wygryźć!
- Z czego?
- Jutro macie to przesłuchanie w Teatrze Narodowym, pamiętasz?? Jak będziesz załamana to nie przyjdziesz i Kaja dostanie tą posadę.... Proszę cie uwierz mi!!
- Ja...nie wiem....ja...
- Wiem! Uspokój się i zastanów. Za tydzień spotkamy się tutaj o tej samej porze. Jest 20.16. Przemyślisz to sobie i gdy minie siedem dni to powiesz mi czy chcesz być ze mną. Ok??
Julia pokiwała głową. Patrzyła się na niego, a ona na nią przez jakieś 10 minut. W końcu odwrócił się i ruszył w stronę domu. Był cały mokry. Zresztą ona też. Deszcz ciągle padał ale był już mniejszy. Wszystko dookoła było szare. Julia wreszcie ruszyła się. I tak szła ( jak już pisałam ) ulicą. Chodziła tak długo myśląc o tym "złym dniu" i jednej iskierce w nim. Nie wiedziała co ma robić.
  W końcu wróciła do domu.



>>>>>>>>>>>>>>>>>
Mój pierwszy rozdział. Ale się rozpisałam:) Mam nadzieję, że się podoba i , że zostawicie jakiś autograf w komentarzach;)
Jeszcze zapomniałam napisać. Niektóre rzeczy w opowiadaniach będę zmyślać, więc nie bierzcie sobie wszystkiego do serca...

piątek, 8 lipca 2011

Bohaterka

Julia Anna Corliberum
wiek: 20 lat
rodzice: Marek i Agata Corliberum
zawód: studentka ( w przyszłości chce zostać baletnicą )
zwierzę: kot ( Pacek ), pies ( Lusia ) i koń ( Lucky )
miejsce zamieszkania: mieszka z rodzicami w 6-                       pokojowym mieszkaniu ( jedno piętrowym ) w centrum Warszawy
Stan cywilny: ma chłopaka Kamila
oczy: brązowe
włosy: brązowe
lubi: jeździć konno i na rowerze, chodzić na długie spacery z Luśką, czytać książki(najchętniej fantastyczne) , oglądać komedie i filmy romantyczne, tańczyć ( nie tylko balet, który ćwiczy od 12 lat ), czekoladę, chodzić na basen, śmiać się:)
nie lubi: szpinaku, "końskich" zalotów, polityków, chamskich facetów, tzw. "trudnych wyborów", kłamstwa, lenistwa, nudy, westernów, jeździć na rolkach, chorób


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Znowu leje:( Więc z nudów dodaję biografię mojej  ślicznotki ;*Niedługo dodam pierwszą notkę. Dla ciekawskich powiem, że jej nazwisko jest po łacinie. Kto chce niech sprawdzi. A i żeby nie było konia ( jak myślała moja koleżanka ) nie trzyma na balkonie tylko w najbliższej stajni ( wynajmują boks ).





czwartek, 30 czerwca 2011

Na początek...

Hejka!!
Od razu powiem, że nienawidzę pisać pierwszych postów, wiecie... takich opisujących o czym będzie blog. Więc przejdźmy do sedna. 
Ten blog będzie poświęcony opowiadaniom o pewnej dziewczynie, która szuka  miłości. Wiem, że brzmi banalnie ale takie nie jest. Pewnego dnia poznaje mężczyznę ( i nie, nie zakochuje się w nim ), który o dziwo zna jej problem z miłością ( wyjaśnie później ). Proponuje jej przeniesienie, żeby poznała różne rodzaje miłości i żeby znowu w nią uwierzyła. A i to nie będzie jakieś tam przeniesienie w czasie tylko do...filmów! Znanych i nieznanych wam. Będzie tam obserwowała historie miłosne ale też przeżywała problemy z tamtych czasów. Przybierane przez nią postacie będą różne. Od bogatej arystokratki do pirata przez sławną panią polityk i biedną pokrzywdzoną przez wojnę kobietę. Nie zabraknie w tym oczywiście humoru. Ale nie będę nic więcej zdradzać i tak już "powiedziałam" za dużo:)
Co do systematyczności postaram się dodawać nowe posty jak najczęściej. Jednak pierwszy rozdział za szybko się nie pojawi bo wyjeżdżam. Jak wrócę to wszystko nadrobię:)
Życzę miłego czytania:)